Recenzja: Colleen Hoover, Tarryn Fisher - Never Never


Autor: Colleen Hoover, Tarryn Fisher
Tytuł: Never Never
Ilość stron: 300
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2016
Moja ocena: 9/10


Nie kocham cię.
Nic a nic.
I nie pokocham.
Nigdy, przenigdy.
Czasem wspomnienia mogą być gorsze niż zapomnienie. Charlie i Silas są jak czyste karty. Nie wiedzą, kim są, co do siebie czują, skąd pochodzą ani co wydarzyło się wcześniej w ich życiu. Nie znają swojej przeszłości. Pomięte kartki, tajemnicze notatki i fotografie z nieznanych miejsc muszą im pomóc w odkryciu własnej tożsamości.
Ale czy można odbudować uczucia? Czy można chcieć przypomnieć sobie… że ma się krew na rękach? A jeśli prawda jest tak szokująca, że tylko zapomnienie chroni przed szaleństwem? Umysły Silasa i Charlie pełne są mrocznych tajemnic.
On zrobi wszystko, by wskrzesić wspomnienia.
Ona za wszelką cenę chce je pogrzebać.
Nigdy nie zapominaj, że to ja jako pierwszy cię pocałowałem.
Nigdy nie zapominaj, że będziesz ostatnią, którą pocałuję.
I nigdy nie przestawaj mnie kochać.
Nigdy…



Wczoraj skończyłam czytać Never Never. Opowiada ona o dwójce 17-latków, którzy pewnego dnia tracą swoje wszystkie wspomnienia i zmuszeni są odkryć swoją tożsamość i naprawić to, co spowodowało amnezję. Powieść wzbudza ciekawość już od pierwszych stron i skłania czytelnika do zastanowienia się, jak sam zachowałby się w takiej sytuacji. 

Głównymi bohaterami są Silas i Charlie, bardzo ich polubiłam od samego początku, pomimo że, jak zostaje dalej ujawnione, nie byli parą idealną, nie byli także do końca dobrymi ludźmi - para rozpieszczonych, snobistycznych, czasem złośliwych nastolatków. Jednak po utracie pamięci stają się ‚czystymi kartami’, bez negatywnych cech, nabytych przez wszystko, czego w życiu doświadczyli. 

Bardzo ciekawie rozbudowane zostały także postaci drugoplanowe - Landon (16-letni brat Silasa) i Janette (14-letnia siostra Charlie). Mimo ich bardzo małej obecności, mają spory wpływ na wydarzenia, a charakter każdego z nich jest ukazany dostatecznie wyraźnie, aby móc ich poznać, a nawet polubić.

Cała książka jest pełna zagadek, trzyma w napięciu, pozostawia czytelnika z coraz większą ilością pytań. Nie można jednak narzekać na nudę, ponieważ przez cały czas coś się dzieje, a sceny nie są niepotrzebnie przeciągane zbyt długimi opisami, jak to często bywa w przypadku niektórych powieści. 

Jedyne, co mnie zawiodło w książce, brak odpowiedzi na kilka pytań, których nie chcę tu pisać, ponieważ byłby to spoiler, a także otwarte zakończenie, sugerujące, że możemy spodziewać się kolejnej części (której pewnie nie będzie tak czy inaczej). Właśnie dlatego z mojej oceny odjęłam 1 gwiazdkę - z powodu ostatnich stron. W innym wypadku byłby 10/10 za świeży pomysł na historię, lekki, łatwy do odbioru język i przede wszystkim godziny świetnej zabawy dla czytelnika.
Czytaj dalej

Recenzja: Jeanne Ryan - NERVE

Autor: Jeanne Ryan
Tytuł: NERVE
Ilość stron: 294
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Rok wydania: 2016
Ocena: 7/10



Vee otoczona popularnymi przyjaciółmi zawsze pozostaje w cieniu. Któregoś dnia postanawia to zmienić i bierze udział w internetowej grze NERVE. Z przystojnym Ianem u boku żadne wyzwanie nie jest trudne. Początkowo gra wydaje się ekscytująca, jednak wkrótce przybiera zaskakująco niebezpieczny obrót…




Wczorajszego wieczoru miałam przyjemność zapoznać się z książką Jeanne Ryan - NERVE. Muszę przyznać, że moje pierwsze wrażenia, gdy zobaczyłam okładkę i przeczytałam opis nie były zbyt dobre, lecz ze względu na pochlebne opinie czytelników postanowiłam spróbować, przynajmniej częściowo, zaznajomić się z treścią. Po bardzo niejasnym dla mnie prologu odłożyłam lekturę na bok i stwierdziłam, że nie będę marnować czasu. Jednak później, może z powodu nudy, a może ze zwykłej ciekawości, wróciłam do czytania. 

Od pierwszych stron polubiłam główną bohaterkę, ponieważ bardzo się z nią utożsamiam i wydaje się dobrą osobą oraz lojalną przyjaciółką. A jednak o wiele bardziej spodobała mi się postać Iana, mogłabym rzec, że to właśnie on miał w sobie ‚to coś’ co sprawiło, że miałam ochotę czytać dalej.

Pierwsze rozdziały bardzo mi się ciągnęły - na 10 kartek przypadała 1 strona jakiejkolwiek akcji. Przez większość powieści pojawiają się głównie przemyślenia i wątpliwości Vee względem gry i stosunków z przyjaciółmi. Dziewczyna momentami aż do przesady ubolewa nad swoim losem - byciem ‚cieniem’ pięknej i popularnej przyjaciółki oraz szlabanem za pewien wypadek z przeszłości. Dopiero rozdział piąty zaczyna być o wiele bardziej interesujący. Od momentu wyjścia po przedstawieniu cały mój świat zniknął, przeniosłam się całym swoim umysłem do świata NERVE. Wraz z coraz wyższym poziomem wyzwań rośnie moja ciekawość i, o ile już przy trzecim wyzwaniu serce biło mi szybciej i byłam coraz bardziej podekscytowana, o tyle czwarte zadanie kompletnie mnie ‚rozbroiło’; skłoniło do zastanawiania się, czy na miejscu Vee także bym się go podjęła, czy też bym sobie odpuściła. Mówiąc o zadaniu finałowym…po raz pierwszy nie miałam wątpliwości, że sama bym się poddała. Z jednej strony rozumiem główną bohaterkę, ponieważ nagroda za ostatnie wyzwanie byłaby dla każdego niezwykle kusząca, jednakże można było się domyśleć, że taka wygrana nie przyjdzie łatwo. Nie licząc trudności jakie sprawiali pozostali uczestnicy, zadania przyprawiały mnie o dreszcze i momentami zapominałam oddychać, pewna, że to ja jestem tą bohaterką. Ostatnie wydarzenia jednak były zbytnio i zupełnie niepotrzebnie przeciągane, ponownie czułam się jak na początku książki - znudzona, niepewna czy nie porzucić lektury. Po, jak mi się wydawało, kilku długich godzinach cieszyłam się, że nareszcie kończę czytać NERVE.

W skali od 1-10 musiałam dać 7 zamiast 9 czy nawet 10, z powodu początku i zakończenia. Choć powieść daje do myślenia i według mnie powinna zostać dodana do kanonu lektur szkolnych w przyszłości, to jednak po tych wszystkich dobry opiniach liczyłam na coś lepszego, wypełnionego po brzegi akcją. 

Książkę mogę polecić osobom, które nie wymagają wiele od tego, co czytają zbyt wiele lub są bardzo znudzone w nadchodzące gorące letnie dni. Sama jednak nie jestem pewna, czy ponownie po nią sięgnę…może za kilka miesięcy lub lat dam jej drugą szansę, lecz póki co niech spoczywa na półce moich mniej ulubionych lektur.



Jeśli jednak ktoś nie podziela moich odczuć związanych z NERVE lub czuje to samo, co ja, zapraszam do komentowania, jestem ciekawa waszej opinii na jej temat.
Czytaj dalej

Recenzja: Abigail Gibbs - Mroczna Bohaterka. Tom 1: Kolacja z Wampirem

Autor: Abigail Gibbs
Tytuł: Mroczna Bohaterka. Tom 1: Kolacja z wampirem.
Ilość stron: 558
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2013
Ocena: 9/10

Niepokorna Violet, wampir z królewskiego rodu, zakazana namiętność i prastara przepowiednia.

Przypadkowe spotkanie na Trafalgar Square odmienia życie Violet Lee. Poznaje świat, którego istnienia nawet sobie nie wyobrażała: miejsce poza czasem, w którym elegancja, bogactwo, wspaniałe rezydencje i wytworne przyjęcia są znamionami dekadencji, w jakiej żyją jego mieszkańcy. Za tym przepychem kryje się mrok, którego ucieleśnieniem jest charyzmatyczny, przystojny i śmiertelnie groźny Kaspar Varn. Violet połączy z Kasparem niebezpieczna namiętność, za którą obydwoje będą musieli zapłacić wysoką cenę…


   Zapewne wielu z Was zna to uczucie, kiedy rozpaczliwie brakuje Was czegoś ciekawego do czytania i czując narastającą frustrację udajecie się do księgarni w poszukiwaniu czegoś co nasyci Wasz ‚głód’ książkowy. Miałam tak w przypadku książki Abigail Gibbs - Mroczna Bohaterka: Kolacja z Wampirem. Przeglądając półki pełne niesamowitych historii z kolorowymi, zachęcającymi do przeczytania historiami sięgnęłam po tę, która najbardziej przykuła moją uwagę. Była utrzymana w odcieniach czerni, jedynymi kolorowymi elementami były: tytuł, napisany ciemną czerwienią oraz twarz dziewczyny o intensywnie rudych włosach i zachwycających fioletowych oczach. Pomimo powiedzenia: ‚nie oceniaj książki po okładce’ w momencie kiedy ją zauważyłam - już wiedziałam, że będzie moja i że ją przeczytam. Dopiero w domu szybko zerknęłam na opis, który kazał mi wierzyć, że jest to kolejna opowieść w stylu książek z serii: ‚Zmierzch’…i nie mogłam się bardziej mylić.
   Historia zaczyna się w noc, kiedy Violet spotyka Kaspara na placu Trafalgar Square. Już od pierwszych stron można dostrzec między nimi chemię, ukrytą pod nienawistnymi spojrzeniami i oziębłością. Tak zaczyna się ich historia miłosna. Większość wydarzeń toczy się w zamku należącym do rodziny Varnów, gdzie mają miejsce wszystkie ‚gierki’ pomiędzy bohaterami, ich kłótnie, ‚wzloty i upadki’ oraz najpiękniejsze chwile. Wszystkie przedstawione tam wydarzenia takie jak bale i zebrania króla i wampirzych szlachciców przypominają mi stare, animowane bajki Disneya. Sposób w jaki opisany jest zamek królewski, jego otoczenie oraz zachowania mieszkańców kojarzą mi się z dzieciństwem opartym m.in. na ‚Małej Syrence’, ‚Kopciuszku’, czy ‚Pięknej i Bestii’, czyli tych ponadczasowych historiach z elementami scen dla doroślejszej publiki, tj.: seks, przemoc i ostre słownictwo. Krótko mówiąc jest to raj dla pokolenia, które obecnie wchodzi w dorosłość.
   Autorka bardzo szczegółowo opowiada nam jak wyglądają wszystkie pomieszczenia w pałacu, las który otacza całą posesję, wszystkie widziane przez bohaterów krajobrazy oraz ich ubiór. Jednak jest to napisane tak lekkim i łatwym w odbiorze językiem, że czytelnik bez problemu ‚połyka’ wszystkie te opisy.
   Wszyscy bohaterowie i ich charaktery są doskonale pokazani, jednak nie są tak przerysowani jak w przypadku bohaterów większości książek o tematyce wampirycznej. A. Gibbs doskonale przedstawia zalety każdej postaci (wrażliwość, delikatność, empatię), jak również ich wady (brutalność, agresję, samolubność, żądzę krwi). Dokładniej się wczytując, możemy zauważyć, że najlepszy, najmilszy bohater może zmienić się w najgorszego, a najgorszy w tego najlepszego, uczymy się, że nie warto oceniać drugą osobę po pozorach, ponieważ bywają bardzo mylne. Jednakże żadna postać nie wzbudziła we mnie ani irytacji, ani szczególnej sympatii, czyli zupełnie jak w prawdziwym życiu - nikt nie jest idealny, a nasza ocena danej osoby jest często bardzo subiektywna.
   Całość książki jest dla mnie bardzo dobra. Dzięki niej na nowo odkryłam cały urok literatury wampirycznej i bardzo chętnie sięgnę po kolejny tom. Z czystym sumieniem polecam ją każdemu, niezależnie od grupy wiekowej, czy osobistych upodobań. Poniżej zamieszczam kilka cytatów, które mogą Was zachęcić do lektury tej powieści.



‚-Otwórz oczy, dziewczynko! Jestem cholernym księciem i rozkazuję ci! Nie wolno ci odejść!’

‚-Bo jesteś wampirem i mordercą. I kutasem. I mogłabym ciągnąć w nieskończoność… - Może moje ciało nie było mi posłuszne, ale wcale mnie nie pociągał. Wzbudzał we mnie obrzydzenie.
Podniósł dumnie głowę, a jego oczy - ciemnozielone jak las - świdrowały mnie na wylot.
-Doprawdy? Dobiorę się do ciebie, Violet Lee. - Przeciągał moje imię i nazwisko w nieskończoność. - Oddasz się mi. Zadbam o to.’

‚-Nie obśliniaj mnie! I wyjmij z ust ten plastik. Masz prawdziwe kły. Zapomniałeś, do licha? (…)
-Ludzie są jednak głupi. Z takimi wielgachnymi kłami nie da się jeść.
-Jesteś zazdrosny, bo masz małe.’

‚Porwana przez wampiry, utopiona przez kałamarnicę. Jakież to tragiczne.’

‚-Możecie wychodzić na słońce?
-Tak, ale to grozi oparzeniami. Tylko nie myśl sobie, że wyrzucisz mnie na dwór, to coś mi się stanie. Wcale nie! - Zrobił zabawną minę, jakby właśnie się topił jak bałwan.
-A jeśli chciałabyś mnie ukatrupić czosnkiem, przysięgam, że po czosnku miałbym tylko nieświeży oddech. A gdybyś zawiesiła mi na szyi krzyżyk albo medalik, wyglądałbym jak dewotka. A prysznic ze święconej wody bardzo mnie odświeża.’

‚-Związek? - powtórzyłem, rozglądając się i szukając odpowiedzi na ścianach. - Nie przypominam sobie, żebyśmy byli zaręczeni.
-Kaspar, czy ty w ogóle nie zaglądasz na Facebooka? Zaznaczyłam tam, że jesteśmy w związku! Z tobą!’

‚-Los bywa okrutny, dziewczynko. Łamie nam serca i odbiera jednym drugich. Krzywdzi niewinnych. Podobnie zresztą jak czas, który rozrywa ludzi na strzępy, kawałek po kawałku, aż przestają się prostować, chodzić na własnych nogach, a na koniec przestają żyć.’

‚Właśnie zerwałem z dziewczyną, która nie była nawet moją dziewczyną. Powinni przyznawać za coś takiego nagrody.’
Czytaj dalej

Recenzja: Colleen Hoover - Maybe Someday

Tytuł: Maybe Someday
Autor: Colleen Hoover
Ilość stron: 380
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2014
Ocena: 8/10





Bestseller "New York Timesa"
Drugie miejsce w plebiscycie Goodreads Choice Awards 2014 w kategorii Romans.

On, Ridge, gra na gitarze tak, że porusza każdego. Ale jego utworom brakuje jednego: tekstów. Gdy zauważa dziewczynę z sąsiedztwa śpiewającą do jego muzyki, postanawia ją bliżej poznać.
Ona, Sydney, ma poukładane życie: studiuje, pracuje, jest w stabilnym związku. Wszystko to rozpada się na kawałki w ciągu kilku godzin.
Wkrótce tych dwoje odkryje, że razem mogą stworzyć coś wyjątkowego. Dowiedzą się także, jak łatwo złamać czyjeś serce...

W zeszłym tygodniu miałam przyjemność zapoznać się z kolejną książką Colleen Hoover, zatytułowaną Maybe Someday. Główną bohaterką jest 22-letnia studentka - Sydney, której całe życie rozpada się po poznaniu Ridga - chłopaka z bloku na przeciwko, którego gra na gitarze przemawia do serca dziewczyny. W swojej powieści autorka pokazuje nam, że nawet w najbardziej niespodziewanym momencie możemy odnaleźć bratnią duszę.
Osobiście całość 'połknęłam' w dwa krótkie wieczory, napisana jest lekkim, łatwym w odbiorze dla czytelnika językiem, a akcja wciąga już od pierwszych stron. Bohaterowie wykreowani przez C. Hoover nie są postaciami wyidealizowanymi, każdy z nich ma swoje wady i słabości, a różnorodność ich charakterów budzi ciekawość, zainteresowanie, czasem zażenowanie, jak również śmiech. Nawet postaci drugoplanowe budzą sympatię i przywołują na twarz uśmiech. Zwyczajnie nie da się ich nie polubić.
Książkę polecam zarówno młodzieży, jak i starszym czytelnikom. Moim zdaniem warto poświęcić trochę czasu na lekturę tej pięknej, ujmującej, niesamowitej i zapadającej w pamięć historii i miłości oraz sięgnąć po inne powieści tej autorki, co sama planuję zrobić w najbliższym czasie.
Czytaj dalej

Pierwszy wpis

Witam wszystkich czytelników!

Jest to mój pierwszy wpis, w którym chciałabym Wam krótko przedstawić siebie i tematykę mojego bloga.
Nazywam się Ola, mam 20 lat, studiuję na Uniwersytecie Śląskim filologię: języki angielski i włoski.
Na co dzień jestem bardzo nieśmiałą, cichą osobą, która odnajduje się w muzyce, serialach, filmach i przede wszystkim książkach. Moją pasją jednak jest pisanie, dlatego też postanowiłam założyć tego bloga. Postaram się jak najczęściej dodawać nowe posty z recenzjami oraz zapowiedziami książek, których premier nie mogę się doczekać.
Liczę, że mnie polubicie i będziecie regularnie odwiedzać mnie i moje dzieło.
Na razie to chyba wszystko, co mogę tutaj napisać, ale do końca tygodnia oczekujcie kilku pierwszych recenzji. Śmiało piszcie w komentarzach swoje przemyślenia i opinie.

x.o.x.o.
HauntedSmiler
Czytaj dalej